czwartek, 26 lutego 2009

Ahhhhh (ziew)

Zieeeewam caly dzien. Rano ledwo sie dobudzilam, wiec zamiast isc dziarsko do pracy (20 min) wzielam auto (5 min) aby sie wyrobic na 9:00 (zazwyczaj jestem w pracy o 8:00). Caly dzien oczy mam na zapalkach a kawki nie wolno bo detox. Wczoraj dzielnie zywilam sie wylacznie warzywami i owocami i orzechami i tylko na kolacje zjadlam 7 smetnych krewetek. Byly boskie. Byly to tzw. King Prawns, ktore kupilam surowe (kolor szary) i 'naparzylam' przez pare minut. Wyszly duzo lepsze nic takie kupione juz ugotowane. Dzis mam nadzieje tez uda mi sie przezyc tylko na warzywkach a jutro juz w miare normalnie ino zdrowo.

Podobno jak sie czlowiek detoksuje to ma miec wiecej energii a ja jestem jak przekluty balonik. Caly dzien siedze w necie i jedyne co robie to odpisuje na maile i odbieram telefony. Nie moge sie juz doczekac jak przyjedzie Jon. Marzy mi sie spokojny weekend po tym ostatnim w Londynie. Byc moze wyleziemy z domu aby spotkac sie z Lee i Nina ale poza tym bede sie relaksowac.

Wczoraj zadzwonilam do ojca i donioslam na mamuske (tycie, zeby itd.) ale co on biedny poradzi skoro jest w Rio?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz