środa, 28 stycznia 2009

Wiecej przeprowadzek

Tym razem nie chodzi o adres mojego bloga ale o realna wyprowadzke z Yorku i nie, nie chodzi o mnie czy Jona (ktory jakby juz jest troche 'wyprowadzony'). Otoz chodzi o Ali, nasza wspolokatorke i wspolwlascicielke mieszkania.
Wczoraj wracam do domy a ona i Glenn (jej chlopak) siedza na kanapie w salonie a w calym mieszkaniu glucho. Okazalo sie, ze wczoraj im zakomunikowano, ze biuro Gamestation (gdzie oboje pracuja) sie zamyka i wszyscy beda przenoszeni do Basingstoke (kolo Londynu) do glownego biura firmy (jakis czas temu Gamestation bylo wykupione przez Game). No i teraz maja zagwostke. Albo sie przeprowadzic albo zrezygnowac z pracy. Biorac pod uwage bierzacy klimat na rynku pracy raczej sie chyba przeniosa. No i teraz pytanie, co z mieszkaniem?

Czyzbym od maja miala sie stac jedyna lokatorka? Zbyt piekne aby bylo prawdziwe. Nie wiem co bedzie, ale generalnie perspektywa jest przyjemna no chyba ze Ali wynajmie swoj pokoj jakiemus dziwadlu z ktorym bede musial mieszkac. Na szczescie ich kredyt mieszkaniowy jest maluuuutki wiec moze dogadamy sie jakos inaczej?

poniedziałek, 26 stycznia 2009

Przeprowadzilam sie

Przy okazji tworzenia nowego bloga o drutach spodobal mi sie blogger i postanowilam sie przeniesc z Bloxa. A co. Rowniez przy okazji dostalam nowy nick bo do tej pory bylam 'poprzednio znana jako' margarita.pl a teraz pimposhka (to moj nick z Ravelry).

Stary blog jest w dalszym ciagu dostepny tutaj.

Weekend tym razem mielismy duzo lepszy. Ja bylam zdecydowanie bardziej zrelaksowana. W sobote aby nie gnusniec w domu wybralismy sie zobaczyc Bolton Abbey i byla to bardzo mila wycieczka. Po raz pierwszy (a mieszkam w Yorku juz trzy lata) dotarlam do Yorkshire Dales (to takie szkockie highlandy tylko nizsze hi hi hi - generalnie park krajobrazowy). Po drodze tez ukazal nam sie taki widok:



Fotka wykonana z samochodu. Dziwne, biale kule w roznych rozmiarach. Ze znakow drogowych wiem, ze to jest baza RAF-u ale do czego im te 'pilki golfowe' sluza nie mam pojecia. Kolega z pracy Adam, ktory wszystko wie powiedzial ze sa to radary i ze ich zasieg pokrywa caly kraj i nawet jeszcze wiecej.

Rozmawialam przez skypa, po raz pierwszy od kilku lat, z moim kuzynem (tym, ktory sie zeni w czerwcu). Zaprosil mnie na wesele osobiscie wiec teraz chyba nie mam wyboru i musze jechac. Gadalismy 40 minut i musze powiedziec, ze bylo bardzo fajnie i wszystko ok. Zeby tylko tak babcia sie do nas nie wpieprzala to pewnie bylibysmy w jak najlepszej komitywie.

Rozmawialam tez z moja kuzynka, matka mojego synka chrzestnego na temat komunii. Tak, tak moj chrzesniak ma juz 10 lat i w maju idzie do pierwszej komunii. Pytalam sie, co chcialby na prezent. Generalnie podobno daje sie teraz glownie pieniadze. A pieniadze moj chrzesniak zbiera na jeden cel - ...kosiarke-traktorek.... myslalam, ze padne.

I jeszcze na koniec dostalam na gadu newsa od kuzyna, ze bedzie ojcem. W normalnych okoliczosciach przyrody bardzo bym sie cieszyla ale niedawno odwiedzil mnie jego brat i mowil, ze miedzy nimi niezbyt dobrze sie dzieje (tzn. miedzy kuzynem co ma zostac tatusiem i jego malzonka). Nie wiem ile w tym prawdy. Dzis do nich zadzwonie z gratulacjami i zaoferuje sie na matke chrzestna. Ciekawe, czy Jasio (moj chrzesniak) wystawi mi referencje? ;)

Jon caly ten tydzien zamiast w Coventry jest w Londynie. Ja mam tam w czwartek konferencje i postanowilam, ze pojade w srode i wroce w piatek. Tym samym uda mi sie z Jonem spedzic dwa wieczory. Podobno hotel, w ktorym sie zatrzymal jest fatalny. Mam nadzieje, ze jednak bedzie znosny ale szykuje sie na najgorsze. Generalnie sie nie przejmuje ale moze nigdy nie bylam w fatalnym hotelu? Jon tylko wyslal krotkiego smsa ze 'it is not nice'. Damy rade. Mamy zaplanowane wieczory typowo Londynskie. W srode pojdziemy do kina na Leicester Sq a w czwartek na 'Nedznikow'. Nie widzialam musicalu odkad pracowalam jako bileterka w teatrze muzycznym ROMA w Wawie i znalam Miss Sajgon na pamiec. Wiec oczywiscie jestem podekscytowana :)