sobota, 10 lipca 2010

Wszystko musi byc na legalu

Ot taka mala przestroga dla przyszlych Mlodych Panien a wiem, ze przynajmniej dwie czasem tu zagladaja. Ja na slubie mialam dwoch profesjonalnych fotografow: reportazowego i studio dwa dni pozniej. Od fotografa reportazowego dostalam plytke z wybranymi zdjeciami, ktora miala nalepione na przodzie nasze zdjecie. Od studia rowniez dostalam plytke z wybranymi zdjeciami, plytka wygladala zupelnie zwyczajnie (jakbym ja sobie sama nagrala) w kopercie z naklejka firmowa studia. Skopiowalam sobie wybrane zdjecia na 'palucha' i poszlam do Bootsa zamowic sobie odbitki. Te zdjecia przeznaczone byly do albumu dla Cioci Jona, ktora nie mogla przyjechac.
Zdjecia zamowilam w elektronicznym kiosku i przyszlam je odebrac po godzinie z rak obslugi punktu fotograficznego. No i tu zaczal sie problem....

Panie szybko sie zorientowaly, ze zdjecia sa profesjonalne i grzecznie poprosily o glejt, ktory uprawnia mnie do kopiowania takich zdjec. Zgodnie z aktem z 1998 roku itd. nie moge robic odbitek, chyba ze mam na to zezwolenie fotografa. Zmrozilo mnie. Oczywiscie zdjec nie moga wydac.

Historia skonczyla sie tak, ze zadzwonily do dzialu prawnego Bootsa i tam zgodzili sie wydac zdjecia na podstawie tego, ze zdjecia byly zrobione przez Polskich fotografow na terenie Polski. Uwierzyli na slowo i na akcent.

Moral? Jak juz zaplacicie za profesjonlanie zrobone fotki to koniecznie wezcie od fotografa glejt, ze pozwala kopiowac, najlepiej w jezyku Angielskim. Podobno niektorzy umieszczaja taka informacje na samej plytce. Albo zamowcie odbitki on-line.