środa, 4 sierpnia 2010

Pare nieciekawych dni

Eh jakos tak ostatnio nie bardzo nam sie dzieje. W sobote mielismy jechac do Londynu wczesnie rano aby przed impreza u Gwen zahaczyc o Londyn Centralny. Mialam odebrac zafarbowane buty slubne i przy okazji odwiedzic targi drutowe. Nic z tych planow nie wyszlo bo sie rano poklocilismy a jak doszlismy do porozumienia to bylo juz za pozno i pojechalismy prosto na impreze. W poniedzialek okazalo sie, ze zgubilam gdzies jedyny klucz od skrzynki pocztowej. Nie moge dostac sie do srodka. Na razie listonosz zostawia listy na skrzynce a ja musze zawolac fachowca, ktory za 60 funtow wymieni zamek.... eh eh eh
Zeby tego bylo malo to w poniedzialek wieczorem odmowil wspolpracy komputer Jona. Odmowil pracy na dobre a do grobu zabral ze soba kilka waznych plikow z chaltura dla Akademii i moja biblioteke iTunes (no i wszystkie gry Jona). Najgorsze jest to, ze mam jeszcze jakies ogony jesli chodzi o chalture a analizy moge robic tylko na komputerze Jona bo ja swojego mam tylko malego Netbooka. Jakbym zainstalowala na nim SPSSa albo STATe to ten pewnie by mi sie zasmial w twarz i przemowil ''Chyba Cie p****'.
No to wczoraj spedzilam prawie caly dzien na rozwiazywaniu problemu. Suma sumarum poszlam do sklepu i najzwyczajniej w swiecie kupilam sobie nowego laptopa, tym razem powaznego, duza maszyna ktora da rade z SPSSem ale za to jest malo przenosna (chyba ze sobie przyczepke do auta zamontuje). Jon natomiast dostal nowego desktopa i caly wieczor rozprawiczalismy nasze dziewice. Radosc nie trwala dlugo bo dzis rano Jon wsiada do auta a to wyje jak traktor. Najwyrazniej przekwalifikowalo sie na maszyne rolnicza pod oslona nocy. Jon wzial wiec moj samochod a ja siedze jak ten ciolek caly dzien w domu i jest mi zle. Nie wiemy jeszcze co z autem, do warsztatu jest umowiony dopiero na piatek i zobacza, czy moga z niego znow zrobic osobowke a ja bede uziemiona.
Nie musze chyba mowic, ze w zwiazku z tymi wszystkimi problemami moja praca naukowa znow cierpi. Eh.