piątek, 20 marca 2009

Czyzby...

...moj blog umieral smiercia naturalna? Moj blog drutowy ma sie bardzo dobrze i statystyki sa nieublagane. W tym samy czasie na tym blogu opublikowalam 11 wpisow a na drutowym 27. No coz, byc moze blogi powinny byc dla hobbystow?
Czasem jest cos o czym chce napisac ale jakos nie udaje mi sie tego przelac 'na papier'. Z druciarskim jest inaczej bo tam poprostu zdaje sprawozdanie z mojego nowego hobby, postepu prac itd.

No ale podejme jeszcze jedna probe. Wiec co u mnie?

Ano jestem przeziebiona. Dwa dni siedzialam w domu ale dzis znow jestem w pracy bo musze troche nadgonic. Nos mam dalej zapchany i cos czuje, ze moga mi sie zatoki odezwac. Ali pracuje w tej chwili w poniedzialki w Yorku a wtorek-piatek w Basingstoke (kolo Londynu) wiec w domu jestem praktycznie sama caly tydzien. Potem sie wszyscy na weekend zjezdzaja a ja mam ich dosc juz po pierwszym dniu hehehe.
W pracy do przodu, bez fajerwerkow generalnie nuda i powaznie rozgladam sie za nowa robota, najlepiej w okolicach Coventry gdzie teraz rezyduje Jon. Na tej samej fali zlozylam aplikacje o doktorat (o czym ja wtedy myslalam?). Jeszcze sie nie odezwali ale maja czas. Ale numer by byl jakbym to stypendium dostala.
W tym tygodniu odwiedzilam Andie (pracowalysmy kiedys razem) bylo bardzo milo, poznalam ich psa i Andie obiecala ze pojdzie ze mna na zakupy sukni slubnej jak nadejdzie pora. Powinnam zaczac sie rozgladac jakos po Wielkiejnocy.
Mamuska wreszcie poszla po rozum do glowy i za tydzien jedzie do specjalistycznej kliniki dentystycznej aby objerzeli te jej biedne zeby i zrobili cos z ta parodontoza.
Podjelismy meska decyzje i jedziemy na slub kuzyna do Krakowa. Chyba jestem masochistka. Rozmawialam ostatnio z babcia na skajpie a ona tylko o Szymusiu i Sabince (tfu), o slubie, menu, garniturze, sukience itd. itp. Nie ma co, bede sie 'bawila swietnie'.
Z innych nowosci do dwie kolezanki z liceum zostaly mamami niemal jednoczesnie oraz... ojcem zostal moj byly G. Mam do niego wielki sentyment. Byc moze, gdybym nie wyjechala do Anglii to wlasnie ja bym byla mama jego malutkiego synka. Ale nie wazne, ciesze sie bardzo ich szczesciem, jego narzeczona to naprawde fajna dziewczyna. Tylko imie bobaska jakies takie nie takie - Adrian.
Poza tym dzieje sie dobrze.Od miesiaca nie mam juz zadnych chumorow, tzn. chumor mam jak trzeba. Fakt, troche ciezko jest ale na wakacje jedziemy juz w czwartek, wiec za niecaly tydzien. Na Teneryfie jest 22 stopnie i slonce jak dla mnie to 'wypas'. W zeszly weekend zaszalalam i pol wakacyjnego budzetu wydalam na letnie laszki. Ale szczerze to mi sie juz nalezalo. Moglabym jeszcze tylko na silownie pochodzic ale chwilowo drutowanie mnie calkowicie pochlonelo. Po wakacjach to sie zmieni.

2 komentarze:

  1. Ja Ci tu poumieram bloga zaraz!! Co Cię statystyki obchodzą?? To konkurs jakiś jest czy co??!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie mysl o usmierceniu bloga, ja zagladam na oba min 1 raz w tyg.

    OdpowiedzUsuń