wtorek, 30 marca 2010

Zajeta

- wstalam wczesnie rano
- ogarnelam mieszkanie (nie tak dooooooglebnie ale dosc solidnie)
- przyjelam pana ktory zainstalowal nam kablowke
- kablowka sie zepsula wiec dwa razy musialam zrestartowac system
- zrobilam trzy pralki prania
- wyskoczylam na male zakupy to Tesco
- zamowilam w Internecie pierdoly na stol weselny (wizytowki, jednorazowe aparaty fotograficzne, banki mydlane, pudeleczka na prezenciki itd.)
- wyslalam kilka maili do moich promotorow

Jest 15:30 i wreszcie moge zabrac sie za druty :) Jutro wizyta na miescie z dluga lista rzeczy do zalatwienia.

:)

środa, 17 marca 2010

Studentem byc

Caly ten tydzien spedzam w Southampton na uczelni. Soton ma taki program magisterski dla pracownikow ONS (Office for National Statistics) i odbywa sie on w formie tygodniowych zjazdow. Zrobienie takiego magistra zabiera kilka ladnych lat. Ja zapisalam sie wlasnie na taki tygodniowy zjazd aby sie nauczyc multilevel modelling. Nie mam pojecia jak brzmi polski odpowiednik. Od jakis paru lat chcialam sie tego nauczyc i wreszcie jestem na stosownym kursie. :) A swoja droga uczy nas mlody pan Doktor, ktorego promotorem byl nomen omen... moj promotor :)

Spedzam wiec tutaj caly tydzien i chyba po raz pierwszy czuje sie jak student. Otoz mieszkam w akademiku :) Jazda w te i spowrotem przez caly tydzien wogole nie wchodzila w gre. Hotel tez zbytnio nie, bo podrzedny hotel to koszt rzedu 60 funtow za noc. Sporo tansze so BB gdzie pokoj z lazienka kosztuje od 30 wzwyz.
Zamowilam wiec sobie akademik (jest taka opcja, jako gosc). Koszt 25 za noc, w tym posciel, reczniki itp. Jestem pod wrazeniem.
Po pierwsze dostalam pokoj w mieszkaniu 7 pokojowym, ale tylko trzy pokoje (wlacznie z moim) sa zajete. Akademik jest nowy, a na okolo jest tak cicho, ze nawet nie musze spac w zatyczkach do uszu. Mam dostep do kuchni wiec moge sobie zrobic sniadanie, kolacje itd. Jest nawet kawa i mleko do dyspozycji gosci. A najlepszy bajer, ze w pokoju mam kabel sieciowy, wtykam w laptopa i mam siec bez zadnych rejestracji and platnosci. Aha spokojnie moge zaparkowac auto pod oknem a przystanek autobusowy mam pod nosem :)
Zdecydowanie bede z takiego rozwiazania korzystac czesciej, mysle ze mozna nawet jedna noc zarezerwowac jesli zajdzie taka potrzeba. Koszt noclegu to koszt mojej podrozy do Soton (tzn. benzyny) wiec naprawde bede tak robic czesciej.

Sam kurs jest bardzo interesujacy i dobrze sie bawie ale jest bardzo intensywny. Uczymy sie od 9:30 do 5:30, z godzinna przerwa na lancz (odpowiednik zajec w calym semestrze). Jak wracam do akadmika to padam na twarz. Na szczescie dzis juz koniec zajec a jutro i pojutrze praca wlasna nad zaliczeniem. Ja zaliczac nie musze, ale chce :) taka mala masohistka ze mnie. Pojechalabym w piatek wczesniej do domu ale mam ostatnie zajecia ze studentami wiec i tak musze siedziec tu to 18:00.

Aha i wczoraj dostalam kolejny czek z moim stypendium wiec chwilowo czuje sie bogata. Planuje wiec dzis mala wycieczke do centrum miasta (jeszcze w centrum Soton nie bylam) :)))))

wtorek, 2 marca 2010

Uroda kosztuje

Mialam dzis aktywny poranek. O 8:10 bylam juz u lekarza (czas na nowa recepte na pigulki) a oprocz tego nabawilam sie w uchu egzemy, to pewnie przez te wszystkie fryzjerskie sztuczki ostatnio i dostalam na nia krem. Zakupilam tez super droga ale niesamowita (podobna) odzywke do wlosow i jeszcze drozszy (eh) piling do twarzy. Dobra, makijaz i wlosy robi sie w dniu slubu ale przeciez nie bede miala slniacych wlosow czy swietlistej cery jesli wczesniej o nia nie zadbam.
Kupilam tez sobie fajna pizame :) Bo w szufladzie z pizamami u mnie bieda. Ostatnia dostalam na swieta od babci (w 2008 roku!!).

Staram sie zwracac uwage na to co jem, pic duzo wody, ziolowe herbatki itd. W sobote gralismy rano w squasha, w niedziele odboj (bo w sobote bylismy w Oxfordzie na musicalu i kolacji i w niedziele musielismy odpoczac), wczoraj bylam na silowni, tak sobie przywalilam na ramiona ze po powrocie nie moglam uniesc szklanki z woda hihi na szczescie niedlugo to trwalo. Dzis jestem tylko troszke obolala i wieczorem idziemy znowu. Od przyszlego tygodnia zaczne sie tez zapisywac na rozne zajecia :)

Spotkalam sie dzis rowniez z moja krawcowa. Otoz moja suknia slubna byla z wypzedazy znaczy sie kupilam model ze sklepu a nie na specjalne zamowienie. No coz suknia mi sie bardzo podobala a oznaczalo to 50% mniej :) Suknie trzeba dopasowac. Najpierw mialam to robic w Yorku ale to zupelnie nieoplacalna metoda. Nie dosc, ze trzeba do Yorku dojechac (minimum 50 funtow) to jeszcze 20 funtow za godzine krawcowej. Suknie przywiozla mi kolezanka, a tutaj znalazlam krawcowa za 10 funtow za godzine :D Dzis bylam na pierwsze wizycie. Troche sie balam czy wszystko sie uda ale ona powiedziala, ze juz nawet bardziej skomplikowane suknie robila wiec jestem spokojna.

Aha, po odkurzaczu w zeszlym tygodniu Jon przyniosl do domu nowa mikrofale. Szkoda, ze nie moge jej dac mamie, ktora wlasnie robi nowa kuchnie na pietrze babci. Tym samym sprzedjamy na ebayu nie tylko odkurzacz ale i mikrofale. Odkurzacza na razie nikt nie chce, ale mikrofale obserwuja od wczoraj 4 osoby. To mja pierwsza sprzedaz na ebay :) Jestem podekscytowana.