poniedziałek, 2 lutego 2009

Musicale, musicale

Po raz drugi widzialam musical na WestEndzie. Kiedys bylo to moje wielkie marzenie, ktore spelnilam pare lat temu idac na Chicago. Tym razem poszlismy na 'Nedznikow' i niestety werdykt nie jest zadowalajacy. Tzn. sztuka byla ok, naprawde wszystko super a glowny aktor byl niesamowity tylko ze ciar po plecach nie bylo jakich doswiadczalam ogladajac Miss Sajgon nawet po raz 20sty. I tak sobie mysle, ze to chyba wina jezyka. Problemow z Angielskim nie mam, wzruszam sie na filmach ale musical to cos innego. Tez wszystko rozumiem ale ciar nie ma i tyle :( Szkoda... moze musze jeszcze kilka musicali obejrzec i sie przestawie??

Generalnie 'londynski weekend' (ktory nie byl weekendem by byla to sroda i czwartek) bardzo nam sie udal. Hotel okazal sie calkiem przyzwoity choc pokoik byla bardzo malutki a w lazience mozna bylo myc zeby w umwalce siedzac na sedesie i przy okazji zamoczyc nogi w wannie :) W srode poszlismy na kolacje do Wagamamy na Camden, ktorej jestem wielka fanka. Natomiast w czwartek poszlismy do bardzo dziwnej knajpy. Nigdy nie bylam w miejscu tak pozbawionym klimatu. Jon byl zachwycony, bo juz kiedys byl w tej knajpie tylko w Disneyworld (ja sie nie dam zaciagnac na Floryde za zadne skarby).

Weekend minal nam calkiem sympatycznie choc w niedziele dopadl mnie nieco zly chumor. Mysle, ze caly ten beznadziejny rok zaczyna mnie wnerwiac. Jon dwa razy stracil prace, musimy dzielic z kims mieszkanie (i choc nie jest to koniec swiata to jednak jest roznica niz jak mieszkalismy sami) no i nie bylismy razem na wakacjach od wrzesnia 2007 roku za to bylismy na wielu slubach, urodzinach, chrzcinach etc. Od tych rodzinnych funkcji normalnie mi sie juz rzygac chce. W tym roku chce ograniczyc je do minimum. Jest styczen a my juz jestesmy zaproszeni na trzy sluby plus mam komunie chrzesniaka. Ludzie, odpierdolcie sie ode mnie, Jon ma tylko 20 dni urlopu!!!!!! (Uff pomoglo).

W celu poprawienia chumoru wybralismy sie do kina na Slumdog millionare. Bardzo dobry film, polecam! (Mimo ze sa tam tylko Hindusi).

Dzis nas nieco zasnierzylo (jak i cale wyspy) i dostalam bonus. Zamykaja nasze biuro o 15:00 aby umozliwic zalodze sprawny powrot do domu. Pogoda jest bardzo dziwna. Spadl snieg i teraz raz jest slonce (piekny ziowy krajobraz) a za 5 minut snierzy i nie widac nic. I tak w kolko. Jak dla mnie to bomba bo mieszkam 5 minut samochodem od pracy wiec specjalnie snieg mi nie przeszkadza. W zwiazku z wczesniejszym zakonczeniem dnia polece na silownie. W zeszlym tygodniu nie bylo mnie tam wcale a i jadlam co popadlo. Poza tym moja zywieniowa stronka sie podniosla i znow moge jej uzywac (Jej!).

2 komentarze:

  1. Wlasnie przeczytalam co mi odpisalas w poprzedniej notce... :) Rogal na buzi mi wyskoczyl! :P Na razie nie wracam do fioletowego bloga, ale za to jestem na haneczkaonline.blox.pl - bardziej dla rodziny i znajomych, ale przejal funkcje tego glownego. :)
    Na WestEndzie tez widzialam tylko dwa musicale - Sound of Music (Polecam) i Spamalot (Jeszcze bardziej polecam, choc to cos mniej konwecjonalnego). Sprobujcie tez kiedys Comedy Store z jakims dobrym wystepem.
    A Rainforest Cafe jakos mnie nie oczarowala, za to zawsze lubie tam wejsc do sklepu i sobie jakies kotki maskotki pokupowac...

    Nie zwalaj wszystkiego co sie Wam przydarza na jakiegos pecha czy na ten rok. Sytuacja na swiecie jest taka a nie inna i ludzie traca prace wszedzie. Jon, z tego co piszesz, wie co robi i sobie poradzi. A wspollokatorka mozliwe ze tez sie wyniesie. Kiedys wszystko sie ulozy wygodnie i na wakacje znajdzie sie czas i pieniadze! Dacie rade! :*

    Ide juz, bo w Cardiff co prawda, snieg padal przez okolo 10 minut i nie ma po nim sladu, to ja po powrocie z silowni sie rozlozylam.

    A'propos, ja tez wrocilam na silownie - porazka! :) I sprobowalam tej Twojej stronki, ale mnie nie przekonala. To cale wpisywanie jedzenia i cwiczen... Za duzo czasu pochlania. :)

    Calusy gorace! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki Kociak! Szczegolnie za bloga, zdecydowanie poprawia mi humor. Ty to masz zycie! My juz mamy potwierdzona date wakacji i jedziemy po koniec marca, jeszcze do konca nie wiem gdzie ale po jakies slonce.
    Co do musicali to nie zrozum mnie zle, obie producje byly super tylko z moja percepcja raczej cos nie tak.

    Co do stronki to zalezy. Ja np jestem strasznym jedzeniowym rutyniarzem wiec po tygodniu skrupulatnego zapisywania wybieralam juz tylko rzeczy z listy. Jesli czesto jesz na miescie to moze byc trudniej. Wiesz nawet jesli poprwadzis to przez tydzien lub dwa to zaczynasz troche inaczej myslec, co ma ile kalorii itd. i to dziala. To taka dieta bez diety.

    OdpowiedzUsuń